W tym newsletterze opisuję:
4 kłamstwa związane z emocjami, które powielane są w naszej kulturze od lat
czym są emocje, jak o nich mówić oraz czy warto je liczyć
koło Plutchika
a także sposoby na uczenie dzieci zarządzania emocjami.
Królewna Śnieżka, Kopciuszek, Śpiąca Królewna… Najlepiej, jeśli w bajce jest jakiś książę. No i koniecznie pocałunek, a przynajmniej oświadczyny. Potem bohaterkę i bohatera czeka już tylko szczęście.
Bujda na resorach, jak mawiał mój wujek. Przecież dobrze wiemy, że nie można być ciągle szczęśliwym. Niektórzy nawet twierdzą, że w ogóle nie można być całkowicie szczęśliwym, bo stan pełnego szczęścia jest nieosiągalny - chodzi o to, aby stawać się coraz bardziej szczęśliwym [Brooks]. W naszym życiu ciągle pojawiają się jakieś trudności, choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie jesteśmy w stanie ich uniknąć.
Przytoczę tu cytat z podcastu “K3 - podcast o dobrym życiu”, w którym prowadzący, Dariusz Bugalski, rozmawiał o szczęściu z Ewą Jarczewską-Gerc, psycholożką społeczną: Szczęście to jest pewien proces. Iluzją jest wiara w to, że istnieje szczęście i że my do niego dojdziemy. […] Nie, my po prostu każdego dnia żyjemy i każdego dnia mamy możliwość osiągać swoje szczęście. Chodzi o to, aby być szczęśliwszym.
W tytułowym stwierdzeniu kryje się jeszcze jedno kłamstwo, a właściwie w kontekście, w którym to zdanie zazwyczaj się pojawia. Sugeruje ono bowiem, że nasze szczęście zależy od warunków zewnętrznych: od księcia i innych ludzi z naszego otoczenia, od okoliczności, od sytuacji ekonomicznej (choćby naszej własnej), pracy itp. Tyle że ludzie, których uważa się za szczęśliwych wcale nie są wolni od problemów. Oni są szczęśliwi pomimo problemów. Nauczyli się doceniać to, co mają. Budują szczęście na zasobach własnych, nie zewnętrznych.
Co więcej, trzeba rozróżnić poczucie szczęścia od doznania przyjemności, która wynika z zaspokojenia jakiejś podstawowej potrzeby, np. zjedzenia ulubionej potrawy. O poczuciu szczęścia możemy mówić wtedy, kiedy jesteśmy zaangażowani w ważne dla nas działania i pokonujemy przeszkody w ich realizacji [Żyżniewski, s.196]. Przeszkody są i zawsze będą. Szczęście osiągamy radząc sobie z nimi.
Ale zostawmy szczęście w spokoju. To ma być newsletter o emocjach, a szczęście to raczej stan umysłu (chociaż jest bardzo mocno związany z emocjami).
Czym są emocje?
Definicji emocji jest dużo. Mi najbardziej przypadła do gustu ta zaproponowana przez Antonio Damasio:
Emocje: zbiory współwystępujących i mimowolnych aktywności organizmu (na przykład skurcze mięśni gładkich, zmiany rytmu serca, oddychania, wydzielania hormonów, mimiki twarzy, postawy) wywołanych przez zdarzenia percepcyjne [Damasio, s.72-73].
Ta definicja sprowadza emocje do reakcji biologicznych. Choćbyśmy bardzo chcieli wierzyć w jakąś wyższą świadomość czy boską energię (jak sugeruje dr Bradley Nelson w książce Kod emocji), emocje są biologią w czystej postaci. Są reakcją naszego organizmu na to, co się z nami dzieje, łącząc daną sytuację z naszymi wcześniejszymi doświadczeniami. Jako takie są darem od ewolucji, ponieważ pozwalają nam zrozumieć siebie i otoczenie. Dzięki nim możemy utrzymać homeostazę, czyli względnie stałe, zrównoważone parametry fizjologiczne sprzyjające optymalnemu funkcjonowaniu i przetrwaniu. Emocje są bardzo potrzebne, gdyż pomagają nam uniknąć zagrożeń. Sygnalizują także, kiedy osiągamy dobrostan.¹
Być może zaskoczy Cię (mnie zaskoczyło), że mechanizmy większości emocji nie są wrodzone, tylko nabyte. Jedynie niektóre reakcje bazowe - te związane z naszym przetrwaniem - są zakodowane w genach. Całej reszty, jak np. zainteresowania, nudy czy podziwu uczymy się przez obserwowanie [Żyżniewski, s.13, 27]. Dlatego tak istotne jest, aby noworodek jak najczęściej miał możliwość przyglądania się twarzom swoich najbliższych, gdyż to właśnie z nich uczy się o otoczeniu, np. czy jest bezpieczne. To, że większość ludzi w naszej kulturze podobnie okazuje np. smutek nie wynika z ewolucji, tylko z podobnych wzorców - nauczyliśmy się tego od naszych rodziców, oni od naszych dziadków itd.
Często dzielimy emocje na dobre i złe. Problem polega na tym, że nie ma emocji złych. Wszystkie są bardzo ważne i dobre, gdyż informują nas o naszych potrzebach. Zły, a raczej nieodpowiedni, może być sposób okazywania emocji, czyli ekspresja. Jeśli przedszkolak w złości gryzie kolegę, który zabrał mu zabawkę, to sama złość jest reakcją naturalną, ale ugryzienie jako sposób jej okazania jest społecznie nieakceptowalny.
Z przekonania o “złych emocjach” wynikają krzywdy takie, jak np. zakazywanie dziewczynkom złoszczenia się, bo “złość piękności szkodzi”. Złość jest nam potrzebna, gdyż informuje nas o potrzebie np. szacunku albo bycia zrozumianym.
Jeśli chcemy dzielić emocje na kategorie, lepiej użyjmy określeń: pozytywne (o znaku dodatnim) i negatywne (o znaku ujemnym). Zadaniem tych pierwszych jest przedłużenie danej aktywności: “jest dobrze, więc niech trwa jak najdłużej”. Negatywne emocje z kolei pokazują nam, że daną aktywność trzeba przerwać, czasem wręcz od niej uciec [Gałuszka, s.149-150]. Niestety, świat emocji nie jest czarno-biały. W życiu doświadczamy wielu sytuacji, które nie są jednoznaczne. Wyobraź sobie np. że jesteś blisko osiągnięcia jakiegoś ważnego celu, już prawie wyczuwasz sukces, kiedy nagle pojawia się niespodziewana trudność. Zapewne poczujesz emocje o znaku ujemnym, np. gniew albo rozpacz. Ale czy wycofasz się z realizacji celu? To zależy zapewne od wielu czynników. Ech, nikt nie mówił, że będzie łatwo…
Jaki płynie z tego wniosek? W emocjach najważniejsze jest to, aby umieć je odczytywać - przede wszystkim u siebie. To ważny element inteligencji emocjonalnej. “Rozumienie procesu emocjonalnego jest ważne, by umieć rozpoznawać je, monitorować i zarządzać nimi, niezależnie od tego, czy są one pozytywne, czy negatywne. Aby zachować równowagę emocjonalną ważne aby być świadomym swoich emocji i wyrażać je we właściwy sposób.” [Gałuszka, s. 156]
W dyskursie publicznym często mówi się o 6 emocjach podstawowych: strach, radość, wstręt, złość, smutek, zdziwienie. Zupełnie inną koncepcję zaprezentował Robert Plutchik, który wyróżnił 8 emocji pierwotnych, zestawiając je w przeciwstawne pary:
zaskoczenie vs oczekiwanie
wstręt vs lubienie
strach vs złość
smutek vs radość.
Możemy odczuwać jednocześnie zaskoczenie i wstręt, ale nie zaskoczenie i oczekiwanie. Z tych podstawowych emocji powstaje wiele innych - emocji mieszanych. [Jarymowicz, Imbir, s.440-442] Plutchik skonstruował “koło emocji”, które pokazuje, jak różnorodne mogą być emocje. W sieci można znaleźć wiele przykładów koła emocji. Polecam to, które można pobrać bezpłatnie ze strony Fundacji Szkoła z Klasą: https://www.szkolazklasa.org.pl/materialy/plakat-kolo-emocji/
Warto je wydrukować, powiesić w domu czy sali lekcyjnej i zerkać od czasu do czasu, aby pomagało nam i naszym podopiecznym odczytywać własne stany emocjonalne i nazywać je.
A propos nazw - słowa mają znaczenie. Precyzyjne nazwanie emocji pomaga nam samym i innym ludziom zrozumieć, co czujemy. Przecież akceptacja to zupełnie coś innego niż podziw, a roztargnienie dalekie jest od zdumienia. Jednak nie trzeba się martwić nawet, jeśli mamy czasami problem z dokładnym określeniem naszej aktualnej emocji. Ważne jest, aby obserwować własne ciało: postawę, sposób poruszania się, napięcie dłoni, tętno, wyraz twarzy - czasami trzeba zerknąć w lustro, ton głosu, jakie myśli nam towarzyszą. Zwróćmy też uwagę na kontekst - co się dzieje, co widzimy/słyszymy, kto jest w pobliżu itp. Już samo odczytanie własnej reakcji, bez nazwania jej, pomaga uświadomić sobie, co się z nami dzieje. Dlatego w szkole warto przede wszystkim rozmawiać o emocjach, pytać dzieci o to, co czują i o czym myślą, zachęcać je do wsłuchiwania się w siebie. Dzięki temu zdecydowanie lepiej będą mogły zarządzać własnymi emocjami.
Skoro mowa o dzieciach… Zapewne dla Ciebie, Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, ważne są informacje dotyczące tego, jak wykorzystać wiedzę o emocjach w pracy z dziećmi. Co nieco napisałam w poprzednich akapitach. Rozwińmy ten temat.
Ciekawą strategię pracy z dziećmi proponują Daniel J. Siegel i Tina Payne Bryson. Podzielili oni nasze emocje na 3 strefy:
W strefie zielonej znajdujemy się wtedy, kiedy nasz układ nerwowy jest w równowadze. To tzw. “okno tolerancji” - ciało, emocje i zachowanie są uregulowane, więc zachowujemy się prawidłowo (zgodnie z własnymi potrzebami, ale i oczekiwaniami społecznymi). Panujemy nad sobą nawet, jeśli odczuwamy smutek, irytację, niechęć czy zaniepokojenie.
Jeśli wydarzy się coś, co wyprowadzi nas z równowagi, możemy przeskoczyć do strefy czerwonej lub niebieskiej. Pierwsza z nich oznacza intensywne emocje okazywane na zewnątrz: płacz, krzyk, kłótnia. Wtedy tętno i oddech przyspieszają, zaciskamy zęby i pięści, napinamy mięśnie; wzrasta temperatura ciała i na skórze pojawiają się czerwone plamy. Wejście do strefy niebieskiej z kolei oznacza reakcję zamrożenia: wycofanie emocjonalne, zamilknięcie, odmawianie pomocy, obniżone tętno i ciśnienie krwi, zwiotczenie mięśni, unikanie kontaktu wzrokowego. To reakcja skierowana do wewnątrz. [Siegel, Bryson, s.49-51]
Jak powinniśmy zachować się, kiedy dziecko wkracza do strefy czerwonej lub niebieskiej? W zasadzie wtedy możemy co najwyżej być przy dziecku, przyjąć empatyczny wyraz twarzy, usiąść poniżej jego poziomu i powiedzieć “Jestem przy tobie”. To poczucie więzi powinno sprawić, że szybciej powróci do strefy zielonej - to właśnie tam możemy zdziałać najwięcej. Warto wtedy omówić jego zachowanie i razem wypracować lepsze strategie radzenia sobie z podobną sytuacją w przyszłości. Stale powinniśmy uczyć o istnieniu trzech stref oraz przyzwyczajać dziecko do wsłuchiwania się w swoje emocje i rozpoznawania zawczasu, kiedy zaczyna zmierzać w kierunku jednej ze stref granicznych. Trenujmy też różnorodne techniki uspokajania się, jak celowe spowolnienie oddechu czy zajęcie głowy jakimś mentalnym ćwiczeniem, np. nazwaniem 5 rzeczy, które widzimy; 4 rzeczy, które dotykamy; 3 rzeczy, które słyszymy; 2 rzeczy, które wyczuwa nasz węch i 1 rzeczy, której smak możemy sobie wyobrazić i przez chwilę poczuć na języku. Możemy też pracować nad rozszerzaniem strefy zielonej, kiedy w warunkach kontrolowanych ćwiczymy reakcje na stres (np. kiedy dziecko przegrywa w grze planszowej o niską stawkę).
Patrzysz na znajomą osobę, widzisz jej postawę i minę, wiesz, co się właśnie wydarzyło, więc rozumiesz jej emocje, prawda? Często ulegamy temu złudzeniu. W rzeczywistości przypisujemy drugiej osobie emocje, które sami odczuwalibyśmy w danej sytuacji. Pamięć i wyobraźnia dotyczą emocji w dużym stopniu - wystarczy, że skojarzymy daną reakcję lub zachowanie z jakimś naszym doświadczeniem.
Co więcej, duże znaczenie w naszej ocenie drugiej osoby ma tzw. pamięć deklaratywna. Jeśli usłyszymy o kimś, że jest np. groźny albo nieuczciwy, tak właśnie będziemy go oceniać, gdy go spotkamy. To samo dotyczy opisu grup ludzi, np. jeśli ktoś scharakteryzuje nam w wyrazisty sposób społeczność konkretnej narodowości. Okazuje się zatem, że emocja dotycząca kogoś (lub czegoś) może powstać już tylko na podstawie naszej wiedzy o nim, nawet jeśli ten ktoś nic nie zrobi.
To tyle na dzisiaj. Chciałabym napisać więcej, bo o emocjach pisać można wiele. Mam jednak świadomość, że już i tak było długo. Jeśli czujecie niedosyt, polecam lektury zamieszczone w bibliografii. Warto też posłuchać podcastu Hubermana z Lisą Feldman Barrett (jest wprawdzie po angielsku, ale można włączyć polskie napisy): Dr. Lisa Feldman Barrett: How to Understand Emotions | Huberman Lab Podcast
W lutym postaram się usystematyzować informacje dotyczące efektywnego uczenia się.
Jeśli spodobał Ci się ten newsletter, poleć go znajomym - wyświadczysz mi tym ogromną przysługę - rosnąca liczba subskrybujących to dla mnie wynagrodzenie za wysiłek i czas włożony w przygotowanie tekstów. Dziękuję.
¹ W tym miejscu winna Ci jestem wyjaśnienie. W powyższym akapicie upraszczam nieco opis emocji. Gdybym chciała wyjaśnić wszystko dokładnie, musiałabym rozróżnić afekt, czyli reakcję bazową leżącą u podstaw emocji (pobudzenie fizjologiczne), oraz samą emocję, która jest właściwie przypisanym tej reakcji znaczeniem. Tyle że wchodzimy tym samym na grząski grunt, bo różni autorzy różnie to opisują. Ba! Używają nawet różnych słów. W kontekście reakcji bazowych pojawiają się określenia takie, jak czucie, doznanie czy odczucie. Trudno jest zatem jednoznacznie to opisać. A już na pewno nie w newsletterze, który i tak zapewne jest zbyt długi…
BIBLIOGRAFIA
Aleksandra Gałuszka, Emocje - ich znaczenie i zadania, Journal of Education, Health and Sport, 2022, Nr 12(1), s. 147-159.
Antonio Damasio, Odczuwanie i poznawanie. Jak powstają świadome umysły?, Copernicus Center Press, Kraków 2022.
Arthur C. Brooks, Oprah Winfrey, Życie, którego pragniesz. Sztuka i nauka sięgania po szczęście, Znak Literanova 2024. [nie podaję numerów stron do tej pozycji, gdyż korzystałam z audiobooka]
Daniel J. Siegel, Tina Payne Bryson, Mózg na tak. Jak pielęgnować w dziecku odwagę, ciekawość i odporność psychiczną, Wydawnictwo Mamania, Kraków 2023.
Daniel Jerzy Żyżniewski, Emocje i nastrój. Jak je zrozumieć i kształtować, Wydawnictwo Zwierciadło, Warszawa 2019.
Maria Jarymowicz, Kamil Imbir, Próba taksonomii ludzkich emocji, Przegląd Psychologiczny, 2010, tom 53, Nr 4, s. 439-461.